czwartek, 13 sierpnia 2020

Popełniła samobójstwo, pomimo silnej wiary w Boga. Dlaczego wiara nie zawsze pomaga?

Na wstępie zaznaczam, iż post ten skierowany jest do osób wierzących, oraz zmagających się z depresją. To ważne, gdyż wymaga on wyższych możliwości zrozumienia w poszukiwaniu odpowiedzi na dość ciężkie tematy. Piszę to, gdyż niestety nie każdy człowiek jest zdolny do tego typu refleksji.

Moja mama dużo się modliła, jednocześnie biorąc silne leki na depresję, później drastycznie je odstawiła bez konsultacji z lekarzem, gdyż pomimo kilku zmian jej nie pomogły. Mając zespół odstawienny - popełniła samobójstwo. Długo zastanawiałam się czemu, skoro była taka religijna. Próbując to sobie wytłumaczyć, jednocześnie nie tracąc wiary, przypomniałam sobie znany film "Egzorcyzmy Emily Rose," gdzie toczył się spór miedzy psychiatrami a księżmi. Duchowni twierdzili, że przez podanie farmaceutyków, egzorcyzmowana nie mogła świadomie przyjąć łaski Bożej, przez co egzorcyzmy się nie powiodły. Silne leki często długo jeszcze po odstawieniu pozostają w organizmie. Idąc za tym tropem, najpierw trzeba oczyścić umysł z jakichkolwiek substancji odurzających, ograniczających, jakimi między innymi są antydepresanty. Spróbować naturalnie sobie z tym poradzić, intensywnie się modląc.

Z wiarą to nie ma tak hop siup, modlitwa i tyle. Trzeba też dużo wyrzeczeń, często łez, gorszych dni, ale jeśli to wszystko nas nie zniechęci, to nas uzdrowi. Czasem też, jeśli modlitwy nic nie dają, to może warto się zastanowić, czy aby na pewno Bóg tego chce, o co go prosimy. Najlepszym podejściem jest poddanie się jego woli. I co najważniejsze, jeśli chcecie odstawić leki - nie nagle, a konsultując to z lekarzem!

"...Znany film pod tytułem „Egzorcyzmy Emily Rose” przedstawia spór między sceptycyzmem psychiatrów a wiarą duchownych. Niemniej jednak powodem niepowodzenia egzorcyzmu okazało się wcześniejsze faszerowanie dziewczyny silnymi lekami, ograniczającymi jej świadomość, co uniemożliwiło wypędzenie z jej ciała złego ducha. Idąc za tym tropem, można śmiało stwierdzić, iż leki farmakologiczne, mające wpływ na psychikę, mogą zamknąć człowieka na działanie Boga w jego życiu. Podobnie jest z jakimikolwiek innymi substancjami psychotropowymi. Jednym z najważniejszych warunków otrzymania łaski, jest pełna świadomość oraz trzeźwość umysłu w chwili, w której się o nią prosi. Każdy Katolik powinien tak właśnie to sobie tłumaczyć. Ateista i tak będzie wiedział swoje.

Renata przestała przyjmować przepisywane jej specyfiki, jednak po kilku latach ich stosowania w jej organizmie nadal było ich bardzo wysokie stężenie. Poza tym bezsenność i wyczerpanie organizmu również ograniczyły jej pełną świadomość. W ciągu ostatnich dni życia kobieta intensywnie planowała już swoje samobójstwo. Głos w jej głowie powtarzał „zrób to” i nie dawał za wygraną. Biorąc pod uwagę to, co przeszła, i tak była silna i długo walczyła, zanim kompletnie się załamała..."

Już teraz można zamówić książkę "Homodestructus" z podpisem autora! Tylko na tej aukcji!

https://allegrolokalnie.pl/oferta/homodestructus-czyli-jak-byc-nie-powinno

środa, 29 lipca 2020

Są gorsze rzeczy niż LGBT! Ukrywany homoseksualizm niszczy rodziny!

Wiem że nie każdy potrafi się wczuć, ale może dasz radę. Wyobraź sobie ludzi LGBT funkcjonujących normalnie w społeczeństwie. Idzie kobieta z dziećmi, może czuć lekkie zgorszenie, to wszystko. Ale podobna sytuacja, przykładowo matka z dziećmi pojechała do siostry, mieli zostać tam na noc ale zapomnieli czegoś ważnego z domu, wracają i tam zastają męża, ojca w łóżku z innym facetem. Wszyscy doznają szoku, dzieci mają traumę a kobieta wpada w depresję, ciężką chorobę przez którą w końcu popełnia samobójstwo. Tyle lat wszyscy byli oszukiwani. Dzieci dowiadują się że tak naprawdę nigdy nie znały ojca, a tylko on im pozostaje po śmierci matki, w dodatku świadomość że zabrakło jej właśnie przez niego. W późniejszym życiu mają problemy w relacjach między ludzkich bo ciężko im komuś zaufać, a w potencjalnych partnerach doszukują się haczyka, ciężko im uwierzyć że wsztko jest ok. Czasem ciężko im normalnie funkcjonować. To teraz się dzieje, nie tylko ja ale i Maria Mamczur w "Żonach gejów" o tym napisała przytaczając prawdziwe historie z których każda jest dramatem. W których za równo ona jak i bohaterowie dochodzą do podobnych wniosków. Że to presja społeczeństwa i brak akceptacji do tego doprowadza, a oni chcą po prostu żyć jak każdy inny człowiek. To jest dopiero dramat i to się dzieje od lat, w tej chwili w Polsce jest szacowanie ponad 700 tysięcy takich rodzin. Nie mówi się o tym, wszyscy skupiają się na LGBT, nie widząc że jest coś gorszego. Chodzi mi o to żeby w końcu ludzie dopuścili to do świadomości, zastanowili się nad tym, podali to dalej, bo to dopiero jest dramat, często przeżywany w samotności. Bo ludzie LGBT się jednoczą, mogą się spotkać, wesprzeć nawzajem, a co ma zrobić żona geja, dzieci. Też chciałabym dotrzeć do innych takich osób, poczułabym się lepiej rozumiana, że nie jestem w tym sama ale o tym się nie mówi a to dotyczy nas bardziej niż nam się wydaje. Wszystkich bez wyjątku. Bo nawet jeśli myślisz że nikogo takiego nie znasz, to skąd możesz mieć pewność, że ktoś nie udaje kogoś innego.


Na dramat mojej rodziny złożyło się tak wiele, że musiałam napisać książkę, bo nie dało się tego opowiedzieć zwyczajnie, pokrótce. W powieści nikogo nie krytykuję, a jedynie stwierdzam fakty, wszystko próbuję zrozumieć i pozostawiam to do oceny innym. Tak samo jak staram się wytłumaczyć osoby, które się ukrywają pod presją społeczeństwa, podobnie usiłuję rozumieć homofobię. Wiele rzeczy musiałam nauczyć się jakoś akceptować jako część otoczenia, choć obydwie wyżej wymienione zjawiska mi się nie podobają. Może z powodu tylu ekstremalnych sytuacji mam większy zakres tolerancji, jednak znam kilku homofobów, przeważnie to mężczyźni 100% hetero, dla których dwóch facetów razem to obraza męskości. To jeszcze coś innego niż homofobia ludzi popierających rząd. Tacy faceci zawsze się znajdą, nawet jeśli Polska stałaby się bardziej tolerancyjna, będą hetero krytykujący homo. Jednak jeśli zmieni się rząd, społeczeństwo będzie musiało się otworzyć na wiele rzeczy i tych kilku homofobów będzie musiało to zaakceptować.
Ktoś też zarzucił mi, że napisałam na blogu, iż nie mam nic do homoseksualistów lecz nienawidzę homoseksualizmu samego w sobie...
Najgorsze w ludziach chyba jest to, że nie każdy potrafi się wczuć w sytuację drugiej osoby. Są mniej i bardziej empatyczni. Sama długo się zastanawiałam co o tym myśleć, o tym wszystkim związanym z LGBT i doszłam do wniosku, że jak nic nie jest czarno białe to to tym bardziej. Dlatego prawdą jest, że gdyby homoseksualizm nie istniał nie byłoby tylu problemów, ale trzeba się pogodzić z tym, ze on jest i nadal będzie, bez względu na akceptację, która wiele by zmieniła.
Także jeśli chodzi o śmierć mojej mamy, nieraz analizowałam główną przyczynę i niestety gdyby nie ten ukrywany homoseksualizm ojca, nie byłoby większości pozostałych problemów, depresji, samobójstwa...To wszystko sprawiło, że we mnie również coś umarło, że już nie potrafię cieszyć się wszystkim tak jak dawniej. Z pewnością LGBT nie szkodzi innym, tylko własnie ci, którzy boją się reakcji społeczeństwa i nie są przez to sobą. Gdyby społeczeństwo zwyczajnie chociaż nie piętnowało takich osób, nie dochodziłoby do podobnych sytuacji, a co za tym idzie tragedii.
Statystyki mówią, że gejów żyjących "pod przykrywką" małżeństwa jest kilkaset tysięcy. Wiem, widziałam jak moja siostra włamała się na konto gejowskie ojca. Tam było wszystko, nie tyle informacje o nim, co o całej społeczności. Oni wpisują sobie, ze są w związkach z kobietami, jak dyby było to coś zupełnie normalnego. Tam na ponad sto tysięcy połowa deklaruje się jako żonaci i to tylko na jednej z tego typu witryn.
To jedna rzecz. Druga sprawa jeśli chodzi o prawa LGBT, to owszem powinny być wg mnie związki partnerskie, ale nad adopcja przez nich dzieci bym się zastanowiła z pedagogicznego punktu widzenia. Także życie nie jest takie proste jak się wydaje. Są jednak ludzie ograniczeni, co będą albo w jedną albo w drugą. Nic pomiędzy. Albo wszystko albo nic. To jest straszne. Ludzie w ten sposób nigdy się nie dogadają i sami doprowadzą się do zagłady jeśli nic się nie zmieni.


Obecnie moim największym marzeniem jest to, żeby tą historię poznał sam prezydent, premier, ogólnie rząd, może chociaż Szymon Hołownia, który mimo religijności wspiera transseksualistów. Chcę by ktoś jakoś się do tego odniósł, coś z tym zrobił, albo chociaż rzucił to ludziom, tak jak ja rzuciłam ta książkę. Żeby wiedzieli do czego to wszystko moze doprowadzić. Pragnę by ktoś z polityków jakoś się do tego odniósł. Może chociaż Biedroń...


Książkę najtaniej można zamówić na podanej poniżej stronie. Szczerze polecam.
Utwór porusza i obala tematy tabu. Może to zmienić patrzenie na świat wielu osób!

sobota, 4 lipca 2020

Obalamy tabu! Historia spisana miłością do świętej pamięci matki...

Staram się rozumieć homofobie, jednak rozumieć coś, nie znaczy się z tym utożsamiać. Część ludzi zawsze będzie się bała, tego co inne, co w wielu przypadkach sieje zgorszenie. Jednak warto się zastanowić, czy środowiska LGBT robią komuś krzywdę? Nawet jeśli, to nie jest to tak dotkliwe, jak w przypadku, gdy na jaw wychodzi, że ojciec i mąż okazuje się być kimś zupełnie innym. Gdyby ludzie byli bardziej tolerancyjni, nie działoby się to na tak wielką skalę, a homoseksualiści nie udawaliby kogoś, kim nie są, by wbić się w obecnie panujące standardy. Niestety w większości krajów panuje wszechobecna nieświadomość i mało kto potrafi spojrzeć na to wszystko z zupełnie innej strony. Społeczeństwo nie chce dopuścić, by związki partnerskie miały prawo bytu. Tym samym popycha wiele osób LGBT, chcących ułożyć sobie życie, do ukrywania się w tradycyjnym małżeństwie. A prawda jest taka, że przez to na świat przychodzi wiele dzieci homoseksualistów, które nie zrodziły się z miłości, a ze strachu. W wielu małżeństwach się nie układa, przez co cierpią najmłodsi i odkrywając prawdę, ich życie nigdy nie będzie już wyglądało tak jak wcześniej. Obciążenie jest wielkie i nie każdy jest w stanie je unieść. To jest dopiero problem i jeśli coś się nie zmieni, będzie takich historii więcej.
"...Trzeba uświadomić i otworzyć społeczeństwo na te tematy, by osoby, które to dotyczy, traktowano poważnie. By nie bały się o tym mówić. By otrzymały chociaż wsparcie w postaci kilku ciepłych słów, a nie lawiny drwin i niedowierzania. Żeby każdego dnia nie musiały walczyć, by jakoś z tym żyć, co nie jest wcale takie proste. Trzeba dać kres temu wszystkiemu, a nie to ignorować, twierdząc, że to nie prawda. Tylko jak? Może ona – Pola, podejmie tą próbę?
Z całego serca pragnęła, by śmierć matki nie poszła na marne i żeby ludzie poznali całą prawdę, zamiast snuć domysły. Chciała, by stała się ona przestrogą zarówno dla innych kobiet, jak i dla samych homoseksualistów, wchodzących w związki wbrew własnej naturze. Zdawała sobie sprawę, iż musi to opowiedzieć dokładnie, poruszając każdy istotny wątek. W przeciwnym razie pojawi się zbyt wiele pytań i niedopowiedzeń, czego wolała uniknąć.
W pewnym momencie uświadomiła sobie, że to jej powinność. Jedynym sposobem by to zrealizować i przedstawić wszystko od początku do końca, jest napisanie powieści. „Boże daj mi siły” – pomyślała..."

Z takim nastawieniem uparcie i wytrwale dążyła do celu. Motywacji dodawała jej myśl o matce i przez cały czas odnosiła wrażenie, że ona również by tego chciała. Dziewczyna pisząc, często czuła jej obecność, oraz wenę, przychodzącą samoistnie nie wiadomo skąd. Trudno to wyjaśnić, ale momentami pisanie stawało się jej obsesją, a ręce narzędziem w rekach kogoś innego. Tak w przeciągu roku powstała powieść pt. "Homodestructus: czyli jak być nie powinno". Stanowi to niezaprzeczalny dowód na moc miłości, która sprawia, że osoby kochane nie umierają, a żyją w naszych sercach i dzięki niej można działać cuda.

Książkę w ramach przedsprzedaży już można zamówić na stronie:


„[…] Nie o to mi chodzi, by pisać literaturą piękną. A jakże – „piękną”. Chcę fakty zestawić, zsumować. Chcę kiedyś nie sobie je w pamięci odświeżyć, ale rzucić je światu.”
Marceli Najder

"...Jeśli myślimy, że jest źle, to zwykle tylko nam się wydaje. Zawsze mogłoby być o wiele gorzej, a my często nie dostrzegamy tego, co mamy. Ci których rodzicom, z różnych powodów się nie ułożyło i się rozstali, dając sobie drugą szansę na szczęście z kimś innym, niech docenią, że w ogóle ich mają, że żyją i będą z nimi jeszcze przez wiele lat.
Mama Poli nie żyje i w trudnych chwilach już jej nie przytuli, nie pocieszy jak dawniej, a miejsce, w którym córka ją odwiedza to cmentarz, nie ciepłe, przytulne mieszkanie. Pozostało jej jedynie wierzyć w to, że być może Renata ją słyszy i że w przyszłości, tam na drugim świecie się jeszcze zobaczą..."

„Jeszcze się kiedyś rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę,
Chrystusie…
Jeszcze tak strasznie zapłaczę,
Że przez łzy Ciebie zobaczę,
Chrystusie…
I taką wielką żałobą
Będę się żalił przed Tobą,
Chrystusie,
Że duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy – serce mi pęknie,
Chrystusie…”

poniedziałek, 29 czerwca 2020

Jak szpital obchodzi się z ludźmi, którzy chcą się zabić?

Masz głęboko postępującą depresję i wszystkie objawy zespołu poodstawiennego. Twoje życie okazało się jedną wielką pomyłką. Po 25 latach małżeństwa, wyszło na jaw, że twój mąż jest gejem. Pragniesz się zabić. Po 3-miesięcznej bezsenności marzysz, by zasnąć na wieki. Zawsze byłaś przeciwniczką samobójstw, teraz jednak nie masz już sił. Szukając ostatniej deski ratunku zgłaszasz się do szpitala na oddział psychiatryczny. Chcesz tam zostać, by przeżyć. By obronili cię przed sobą samą.
Psychiatra natomiast przepisuje ci silny nasenny lek i każe kierowcy ambulansu odwieźć cię z powrotem do domu, nie informując o niczym bliskich.
Byś nad ranem odeszła z tego świata. Zawisła w oknie pustego pokoju...

Historia Renaty zdarzyła się na prawdę i to z pewnością jeden z wielu takich dramatów. Dlatego nie pokładajmy nadziei w tym, że służba zdrowia nam pomoże, gdy wszystko inne zawiedzie. Prędzej przybije gwoździa do trumny i zamiecie wszystko pod dywan. Takie są realia i nic na to nie poradzimy. Pozostaje to nagłaśniać, by ucierpiało jak najmniej osób. Ale jak to mówią - ze szpitalem nie wygrasz.
"Homodestructus: czyli jak być nie powinno" nie tylko opisuje tragedię kobiety, która poznała szokującą prawdę o mężu. To pasmo nieszczęść, wątków i różnych sytuacji, które nawarstwiając się doprowadziły kogoś niegdyś silnego do upadku.


"Kobieta mijając znane jej miejsca, żegnała się z nimi, pogrążając się w swoich mrocznych myślach. Oczami wyobraźni widziała już okno i chustę, której planowała użyć. Mężczyzna jakby nigdy nic wysadził ją pod domem i życzył jej miłej nocy. Przywieziona wiedziała jednak, że nic miłego w niej nie będzie. Dziwiło ją, jak szpital obchodzi się z ludźmi, którzy w akcie desperacji sami się do niego zgłaszają, kiedy chcą się zabić. Ciekawe, ilu w skutek nieudzielenia pomocy targnęło się na własne życie. Nikt nawet nie poinformował jej bliskich o tym, jakie ma myśli. Może wtedy byliby bardziej czujni i by jej pilnowali.
Oni natomiast niczego nieświadomi spali sobie w najlepsze, podczas gdy ona przeżywała wewnętrzne katusze, szykując się na śmierć..."

     RUSZYŁA PRZEDSPRZEDAŻ I KSIĄŻKĘ JUŻ MOŻNA ZAMÓWIĆ NA STRONIE



niedziela, 21 czerwca 2020

Czym może skutkować nagłe odstawienie antydepresantów bez konsultacji z lekarzem?

"Renata miała dość leków, życia, wszystkiego. Nie zastanawiając się, jakie to może przynieść skutki, z dnia na dzień odstawiła leki, w nadziei, że będzie lepiej. Niestety, to co zrobiła, przyniosło zupełnie odwrotny skutek.
Na ulotkach większości środków antydepresyjnych jest jasno napisane, by nie odstawiać ich z dnia na dzień, a stopniowo, zmniejszając dawki. W przeciwnym razie, skutek będzie podobny jak po odstawieniu narkotyków przez narkomana. Tym bardziej, jeśli organizm latami się do tego przyzwyczajał. W większości przypadków występuje tak zwany zespół odstawienny, inaczej zespół dyskontynuacji. Objawia się głównie zaburzeniami emocjonalnymi, zaburzeniami snu i ruchu. Ponadto mogą pojawić się zaburzenia neurosensoryczne, czyli drętwienie i mrowienie skóry, a także dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Często występują również problemy ze wzrokiem. I tak też było w przypadku Renaty.
To najgorsza decyzja, jaką mogła podjąć w tamtej chwili, gdyż wcześniej czuła jedynie namiastkę tego, co doświadczyła po odstawieniu leków. Każdy kto znalazłby się w podobnej sytuacji, broń Boże nie powinien tego robić, bo zapragnąłby śmierci. Wtedy świadomość wraca, a zobojętnienie pozostaje. Następuje znaczny spadek nastroju, silna depresja, a nawet myśli samobójcze, które łatwiej wtedy zrealizować. Osoba taka bez odpowiedniego wsparcia nie ma już chęci żyć, jednak przez częściowe zobojętnienie, łatwiej jest jej się targnąć na własne życie, nawet jeśli wcześniej sama potępiała tego typu czyny.
Przez wszystko, co mogło być następstwem odstawienia, kobieta już przechodziła, więc można powiedzieć, że wzięła to na siebie jakby ze zdwojoną siłą. Renata albo nie była tego świadoma, albo nie zakodowała tej informacji i pod wpływem chwili popełniła straszny błąd. Myśli o samobójstwie stały się natrętne i nie dawały jej spokoju. W dodatku do tego wszystkiego doszły problemy ze wzrokiem. „Ja nie widzę” – mówiła, coraz częściej przy wykonywaniu podstawowych czynności.
Może nie każdemu mieści się to w głowie, ale z pewnością większość osób w takich warunkach zaczęłoby poważnie myśleć nad skróceniem swojego życia. Tym bardziej w obliczu ciągnącej się drugi tydzień bezsenności, pragnąłby zasnąć na zawsze..."


To czuła Renata. Niestety takich nieświadomych ludzi jest mnóstwo. Psychiatrzy często zapominają, by przestrzec przed tym swoich pacjentów.
Apeluję więc do każdego, kto się leczy na depresję. - Bez względu na to, czy po lekach czujecie się lepiej, czy gorzej: w żadnym wypadku nie odstawiajcie ich bez konsultacji z lekarzem. Przeczytajcie sobie najpierw o zespole dyskontynuacji. W każdym procesie leczenia powinno się stopniowo zmniejszać dawki, w przeciwnym razie skutki mogą się okazać tragiczne.
W obecnych czasach coraz więcej osób się leczy, lecz z tego grona ciągle słychać o przypadkach, gdy ktoś poczuł się lepiej i odstawiając na własną rękę - albo coś sobie zrobił, albo wylądował w psychiatryku.
Dlatego mówmy o tym. Nie róbmy sobie jeszcze większej krzywdy niż zesłał nam los. Nie doprowadzajmy się sami do upadku. Najlepiej  w ogóle nie faszerujmy się chemią, bo to jedynie tłumi negatywne emocje. Prędzej czy później one wrócą, jeśli nie będziemy nad sobą pracować.
Wiedząc z czym to się wiąże, z całego serca, życzę wam wszystkim byście nigdy nie musieli przez to przechodzić.
"Homodestructus: czyli jak być ie powinno" świetnie przedstawia proces wpadania w depresję przez matkę, widziany oczami dziecka.
Często to właśnie dzieci, posiadające wielką empatię, najlepiej widzą stopniowo zachodzące destrukcyjne zmiany w psychice najbliższych.

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Od frustracji do depresji - Jak wielki wpływ na zachowania ludzkie ma sfera seksualna?

„Jeśli człowiek robi wszystko, co w jego mocy, by osiągnąć jakiś cel, jednak ciągle spotyka go niepowodzenie, dochodzi do frustracji. Często powtarzająca się frustracja prowadzi do nerwicy, a ta w większym nasileniu może doprowadzić do depresji.”- pierwsze informacje na ten temat Pola znalazła jeszcze w liceum, w podręczniku do rozszerzonej biologii.
Później idąc na studia chłonęła wszystko co z tym związane. Zrozumiała ten mechanizm lepiej na wykładzie z psychologii na temat warstw psychiki wg. Freuda. „Nieświadomość ludzka ma potężny wpływ na świadomość. Najważniejszym motorem wszystkich zachowań ludzkich jest sfera seksualna. Przeważnie u podstaw psychicznych i psychiatrycznych istnieje natura o podłożu seksualnym…” Bardzo ciekawe – pomyślała. „…Psychika dzieli się na 3 części: ID, Ego i Superego. ID jest warstwą biologiczną, nieświadomą. Steruje popędami: seksualnym, oraz popędem śmierci, które się w niej znajdują. Ludzie posiadają popęd zabijania i tworzenia życia (seksualny). W naturę życia wpisany jest konflikt…”
„Ego natomiast, to warstwa rozsądku, jaźń. W wyniku konfliktu ID i Ego powstają mechanizmy obronne, które są stosowane nieświadomie. Mają na celu obniżenie poczucia emocji, lęku, frustracji i poczucia winy. Dzielą się na: pierwotne (przymusowe) – działają globalnie, szybko, bez udziału jakichkolwiek refleksji, jak np. picie alkoholu, oraz wtórne (wyższe mechanizmy obronne) – pojawiają się wyższe procesy myślenia…”
„Superego – rozwija się w procesie socjalizacyjnym, uspołecznienia. Stanowi wewnętrzną reprezentację wartości moralnych i ideałów uznanych przez daną społeczność. Główne funkcje Superego to hamowanie impulsów ID, przekonywanie Ego aby cele realistyczne zastąpiło moralnymi. Najważniejszy konflikt to ID i Superego – społecznie akceptowane i nieakceptowane – kiedy zaspokaja potrzeby niezgodne z normami.”


Posiadając tak niewielką wiedzę, można wysnuć tak wiele wniosków, tym bardziej, jeśli widzi się to na przykładzie najbliższych. Można by tu przytoczyć wiele sytuacji z życia, jednak jak sobie o tym pomyślę - to temat rzeka.
Mąż gej, żyjący w związku z kobietą wbrew własnej naturze, całe życie sfrustrowany tym, że nie może być do końca sobą i znęcający się psychicznie na najbliższych, oraz żona przez lata sfrustrowana brakiem relacji intymnych z mężem, wyrzekająca się miłości u boku kogoś innego dla dobra rodziny. Z czasem stosuje wyższe mechanizmy obronne, chodzi do psychologa, psychiatry, lecząc się na nerwicę, depresję... Wcześniej nieświadomie stosuje wyższe mechanizmy obronne, jak np „Reakcja upozorowana – wytwarzanie emocji, postaw przeciwnych niż rzeczywiście są odczuwane, po to, by prawdziwe zostały wyparte.” Potocznie mówiąc - robi dobrą minę do złej gry. Konflikt ID z Superego sprawił, że bała się tego, co powiedzą  inni gdy się rozwiedzie, podobnie jak jej mąż, gdyby wyszło na jaw kim jest na prawdę.
Do tego dochodzi podwójnie niespełniona miłość kobiety, za równo z mężem gejem, jak i z mężczyzną którego kochała z wzajemnością, a którego miłości się wyrzekła nie chcąc popełnić grzechu wbrew własnym zasadom moralnym.
Tyle wyrzeczeń, tyle modlitw, tyle straconych nerwów dla kogoś, kto po latach okazał się być odmiennej orientacji. W tej sytuacji cała wiara w to, że będzie lepiej legła w gruzach. Oszukana żona zrozpaczona i zdradzona, w końcu się poddała i popełniła samobójstwo.
Każdy człowiek posiada jakąś wytrzymałość, ale mało kto zostaje obarczony tak wielkim ciężarem. Ci, co tego nie przeżyli, nigdy tego nie zrozumieją. Nigdy nie dowiedzą się, co oni zrobiliby na miejscu tej kobiety.
Powieść Homodestructus: czyli jak być nie powinno - opisuje prawdziwą historię, która miała miejsce w życiu autorki. Powstała w ramach wykorzystania twórczości literackiej, jako formy autoterapii. Premiera niebawem.

poniedziałek, 8 czerwca 2020

Syndrom "gotującej się żaby" w odniesieniu do najbliższych

"Przed wielu laty francuscy naukowcy przeprowadzili bardzo okrutny eksperyment: wrzucili do wrzącej wody żywą żabę. Płaz poparzony wyskoczył z wrzątku, by ratować swoje życie. Reakcja żaby była naturalna i logiczna. W drugiej części doświadczenia wrzucono inną do zimnej wody, którą następnie powoli podgrzewano. Okazało się, że tym razem żaba siedziała w garze do samego końca i niestety się ugotowała, gdyż zmiany zachodziły bardzo powoli. Jako zwierzę zmiennocieplne czuła się dobrze w coraz cieplejszej wodzie. Stopniowe podnoszenie się temperatury zwiększało jej komfort, później ją oszołomiło. Płaz ugotował się, gdyż jego mechanizmy obronne nastawione są na wykrywanie różnic temperatur, a nie na stopniową zmianę. Podobnie jest z ludzką psychiką: łatwiej jest zwrócić uwagę na to, co jest zmianą nagłą, niż na powolne, przybierające na sile procesy destrukcyjne..."



W życiu spotyka nas bardzo wiele rzeczy, mających wpływ na nasze późniejsze zachowanie. Niestety na te najistotniejsze elementy większość z nas nie ma wpływu, a znaczna część nie zdaje sobie sprawy z późniejszych tego konsekwencji. W obecnych czasach coraz więcej ludzi nie radzi sobie z emocjami. Często doprowadzają do tego ich doświadczenia z dzieciństwa, w dużej mierze to, jak traktowali ich rodzice, oraz jacy ci rodzice byli wobec siebie. Jeśli w jakimś domu od małego stosowana jest przemoc psychiczna, bądź fizyczna, takie dziecko zawsze, nawet już jako dorosły człowiek, będzie bardziej przeżywać niektóre sytuacje. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że taka osoba nie zna innego życia i nie wie jak funkcjonowałaby, gdyby posiadała lepsze warunki do rozwoju.

Drugą sprawą jest to, jakie relacje nawiążemy będąc w związku. Jeśli wybrana osoba od początku posiada cechy narcystyczne, pedantyczne, egoistyczne, podcinające skrzydła osobie z którą chce spędzić resztę życia, z pewnością nie skończy się to dobrze. Niektórzy wierzą w to, że ludzie się zmieniają, że będzie lepiej. Niestety to tylko głupia naiwność. Dorośli mają ukształtowane osobowości i jeśli sami nie przejawiają chęci zmiany na lepsze, to się to nigdy nie uda. W ten sposób wiele żon lub mężów "ugotowało się" niczym przytoczona wcześniej żaba.

Współcześnie na świecie jest coraz więcej ludzi, którzy nie widzą niczego poza czubkiem własnego nosa. Nie czują empatii i nie obchodzi ich jak w danej sytuacji może się poczuć druga osoba. Widzą jedynie błędy wszystkich w koło, nie zauważając, bądź ignorując własne. Takie osoby często odwracają kota ogonem, by wzbudzić poczucie winy u innych, co nie rzadko im się udaje. To właśnie hipokryci maja zawsze najwięcej do powiedzenia. Ich osobowość jest wystarczająco toksyczna, by pogrążyć niejednego wrażliwszego człowieka. Mało kto z nich wie, że chcąc zmieniać świat, każdy powinien zacząć od siebie. Dopiero samemu dając dobry przykład, można stać się autorytetem dla innych, a co najważniejsze - dla swoich dzieci. Jeśli nie łączą was z takimi osobami więzi rodzinne, trzeba je jak najszybciej wyrzucać z życia, bo nie przyniesie to niczego dobrego, a jedynie udrękę.

niedziela, 31 maja 2020

"Mój ojciec jest gejem" - reakcja ludzi na forach. Czy warto się zwierzać?


"...Pola rozpoczęła poszukiwania na forach, wpisując hasło „Mój ojciec jest gejem” i tym podobne. Natrafiła na kilka przejmujących wpisów z różnych lat, lecz żaden nie był aktualny. Jedna z dziewczyn zwierzała się, że wspólnie z matką odkryły zaskakującą prawdę o odmiennej orientacji ojca i nie wiedziały co z tym dalej robić. Niestety nikt jej w tym nie pomógł. Od ludzi otrzymała głównie same nieprzychylne odpowiedzi typu: „Jejku. Kolejna bajkopisarka…”, „Za górami, za lasami, za siedmioma morzami….”, „Kto i po co wypisuje takie bzdury?”, „Wy naprawdę uważacie, że takie tematy tutaj, to z życia wzięte?”, „Pozdrawiam redaktorów, którzy wymyślają te teksty. Tak na marginesie, słabo się staracie.”, „Kobieto, masz bujną wyobraźnię. Powinnaś pisać książki”.
Nawet jeśli ktoś w to uwierzył, nie potrafił nic konkretnego doradzić, pisząc głównie posty typu „Więcej tolerancji”, „Jesteś żałosna. Myślisz że twojemu ojcu jest łatwo?”, „Kup mu na prezent dużego wibratora, na pewno się ucieszy”. W każdym z opisywanych przypadków, takim i wielu gorszym, często wulgarnym i obraźliwym docinkom nie było końca. Nic dziwnego, że nie pojawił się żaden świeżo otwarty wątek. Każdy, kto to przeczytał z pewnością się zniechęcił, widząc reakcje ludzi. Pojawiło się za to parę świeżych wyznań, tyle że autorzy nie wchodzili w dyskusję z odbiorcami. Nie zabrakło też kilku artykułów na ten temat, jednak mimo wszystko społeczeństwo nadal reagowało podobnie..."


Ten fragment tekstu ukazuje z jakim niezrozumieniem i niedowierzaniem można się spotkać na forach. Wielu ludzi nawet nie przyjmuje takich rzeczy do świadomości i traktuje to jak fake news. Właśnie dlatego chciałabym to zmienić. Utworzyć miejsce, gdzie każdy mógłby opowiedzieć anonimowo swoją historię, do czego serdecznie zachęcam. Napisało już do mnie perę osób, jednak jedynie w prywatnych wiadomościach. Okazuje się, że podobnych historii jest dużo więcej, lecz ludzie nadal boją się o tym mówić. Ostatnio na czasie jest temat pedofilii w Kościele, więc o ukrywanym homoseksualiźmie tym bardziej powinno się wspomnieć, gdyż dotyczy to całych rodzin i statystycznie zdarza się częściej. Więcej odwagi, a razem stawimy czoła tej szerzącej się patologii.

Wiadomo, żadna sytuacja nie jest identyczna. Ktoś mógł ukrywać się pod przykrywką małżeństwa, a prócz tego być bardzo dobrym i kochającym człowiekiem, ojcem. Może sam fakt odmiennej orientacji nie pogorszył jego relacji z dziećmi. Jednakże w historii, którą opisałam i która miała miejsce w moim życiu, choć bym i nawet starała się z całych sił, nigdy te relacje nie będą wyglądały normalnie. Zawsze będę czuła żal, gdyż przez to moja kochana, niezastąpiona mama popełniła samobójstwo, a to wiele zmienia. Jeśli do tego wszystkiego dochodzi fakt, że ojciec jest i zawsze był człowiekiem ciężkim, stosującym przemoc psychiczną, ciężko jest patrzeć na niego z przymrużeniem oka. W dużej mierze to właśnie śmierć najbliższej mi osoby nakłoniła mnie do tego by o tym mówić, tym bardziej, iż rzadko zdarza się tak wielka kumulacja nieszczęść na raz. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że może dochodzić do podobnych tego typu tragedii, jeśli temu nie zaradzimy.
Proszę podać dalej, że takie coś miało miejsce, że wyszła ta książka i w końcu wszyscy poznają prawdę. Ludzie doznają szoku. Jeśli komuś się wydaje, że o wszystkim już słyszał, zmieni zdanie po przeczytaniu powieści "Homodestructus: czyli jak być nie powinno". To autentyczna historia, spisana w ramach autoterapii.

niedziela, 24 maja 2020

Co czuje dziecko ukrywającego się geja?

Każdy autor swojego debiutu literackiego, zazwyczaj jest dumny z tego, jakie treści są w nim zawarte. Mi jednak towarzyszy ogromny wstyd za to, co się w ogóle wydarzyło. Zapewne czuję tak dlatego, że to wszystko miało miejsce na prawdę i dotyczy mojej najbliższej rodziny. Myślę, że nikt, nawet najlepszy terapeuta, nie zrozumie tego tak, jak druga osoba, którą spotkało coś podobnego. Dlatego właśnie pragnę dotrzeć do osób, które podobnie jak ja nie mogą się z tym pogodzić, przez większość czasu duszą to w sobie, a w rzeczywistości chcą porozmawiać z kimś, kto im uwierzy i postara się im pomóc.

Niedawno ukazał się reportaż Marii Mamczur "Żony Gejów". Autorka potraktowała temat, jako ciekawostkę, którą warto pogłębić. Przedstawiła historie kilku kobiet, żyjących w związkach z gejami. Niestety, nie dość, że pisarka rozmowy przeprowadziła przez telefon, bądź drogą mailową, nie widząc towarzyszących temu emocji, to skupiła się głównie na relacjach damsko-męskich, pomijając  najbardziej niewinne wszystkiemu istoty, jakimi są dzieci. A jeśli to one jako pierwsze odkryłyby prawdę i nie wiedziałyby, co z nią zrobić? Co wtedy? O tym nikt nie pomyślał, a tego typu wiedza to ciężar, który może okazać się niebezpieczny. W głowach pojawia się świadomość, że małżeństwo rodziców było jedynie fikcją, a w rzeczywistości lepiej by było, gdyby nigdy w życiu się nie poznali. Takie dzieci nagle stają się dziećmi z rodziny, która nie powinna istnieć... Bo jak to? Ojciec gej? Jak on mógł to zrobić? Do kogo się teraz zwrócić? Czy mama wie? Czy jej powiedzieć? A może lepiej się nie wtrącać?
Moja powieść "Homodestructus: czyli jak być nie powinno" jest autentyczną odpowiedzią na ten reportaż, mimo iż tekst powstał w ramach autoterapii, zanim ktokolwiek pomyślał by poruszyć tak ważne kwestie. Ukazuje również dziecięcą perspektywę dramatu i przedstawia chyba najgorszy możliwy scenariusz zaczerpnięty z życia.


Nie można na wszystkich gejów patrzeć stereotypowo i wrzucać ich do jednego worka. Istnieją różni, jak to bywa w każdej grupie społecznej. Można jednak podzielić ich na dwie podstawowe grupy. Tych, u których nie da się tego ukryć, którzy manifestują swoją inność, posiadają wysoką wrażliwość, tworzą związki w których trwają i walczą o swoje prawa, oraz na tych, sprawiających wrażenie normalnych, którzy często szukają sobie żon "przykrywek", mają z nimi dzieci, by spełnić oczekiwania społeczeństwa, a w rzeczywistości są tchórzami, kłamcami, niszczą życie najbliższym i nie zdają sobie sprawy z tego, jakie w przyszłości może to mieć konsekwencje. Tacy właśnie są najbardziej toksyczni, bo przez nich cierpią najbliżsi.
Nie żywię urazu do tych szczerych, będących sobą homo mężczyzn, ale po tym, czego doświadczyłam w swoim życiu, nienawidzę homoseksualizmu samego w sobie. Gdyby to zjawisko nie istniało, moja mama z pewnością by żyła, a my - dzieci gejów, miałybyśmy dużo mniej poszarpaną psychikę. Pewnych rzeczy, niestety nie można wymazać z pamięci, choćby się tego pragnęło z całych sił...
Ja, by choć trochę pozbyć się ciężaru, postanowiłam napisać książkę, nad którą aktualnie trwają prace i której  datę premiery poznamy niebawem.